Najnowsze wpisy, strona 6


lut 05 2006 w Poznaniu...
Komentarze (4)

Kilka godzin jazdy pociągiem i na miejscu, ponownie mam dane przebywać u rodziny w Poznaniu, podroż dosyć znośna, mimo, ze towarzystwo z przedziału strasznie niemrawe, nikt nie chciał zamienić ze sobą ani słowa, rozumiem ze się ludziska nasłuchali o różnych negatywnych aspektach podróżowania pkp ale żeby zaraz siedzieć i bezgranicznie milczeć, wpatrując się bezmyślnie w jeden punkt, o nie, sam tak nie potrafiąc przygotowałem sobie lekturę i ulubioną muzykę do słuchania, także czas w pociągu szybko minął....

Cieszę się ze spotkania z rodzinką, niewiele czasu w roku spędzamy ze sobą…tyle, że ledwo pojawiając się na miejscu, już siedziałem z moja małą siostrzenica malując farbkami, rysują, wygłupiając się….ucieszyła się na widok wujka…dobrze wie ze z niego też jest jeszcze mały chłopczyk, który umie się bawić i wykazywać wyobraźnią…na pewno nie będę narzekał na nudę…

Jeszcze bardziej cieszę się na inne spotkanie, mam tylko ogromna nadzieję, że uda się je zrealizować…

Spróbuję teraz zasnąć w nowym, innym łóżku…bo jutro z siostrzenicą czeka mnie pełna psot i zabawy niedziela…

Pozdrawiam

noel   
lut 02 2006 sesji akt końcowy...
Komentarze (4)

Zjawisko pod szumnym określeniem - sesja nareszcie dziś miało swój ostatni akt...trochę idealizowałem dzisiejszy egzamin, raz z powodu, że był w formie pisemnej, dwa był bliższy mi materiałowo... finał był taki, że wiedza, którą utrwalałem przez całą noc, rezygnując ze snu, okazała się nie wiele przydatna....pytania właściwie bardziej zahaczyły o ćwiczenia,  były właściwie mocno niespodziewane, bardziej niż zwykle (przy ogólnym nastawieniu towarzyszy)...nie wiem jakiego spodziewać się efektu końcowego, mam mieszane uczucia, szybki upływ czasu nie pozwolił na konkretniejsze odpowiedzi...moje odczucia przekładają się w zupełności na wrażenia współpiszących, nikt nie wyszedł zadowolony...mam nadzieję, że moje "odpowiedzi" wystarczą przynajmniej na tzw. ocenę państwową...

Wracam dziś do domu, tam gdzie jest dobrze, tam gdzie aksamitny spokój...odpocząć...każdemu żakowi po sesyjnym maratonie należy się chwila wytchnienia a w moim przypadku będzie to ulubione nic nie robienie...

Życzę udanego feryjnego tygodnia...pozdrawiam

 

noel   
sty 31 2006 ...
Komentarze (5)

Odłożyłem książkę by chwile tu pobyć, rozejrzeć się za cudzymi myślami... Termin drugiego egzaminu już blisko, w dzień nie grzeszę mocno nauką, dopiero wieczorem, przy sztucznym świetle udaje mi się skupić, wyrwać parę informacji i zachować je w pamięci, co w efekcie przynosi siedzenie do późna... mam tylko nadzieję, że nie ugnę się pod ilością materiału i uda mi się wyrobić...jutro noel - zmobilizowany student musi wygrać z noelem okropnym śpiochem i wcześniej zacząć dzień, nie od pory drugiego śniadania przy południowych wiadomościach... Bliskim znajomym zmagania sesyjne także idą pomyślnie, bez potknięć i dodatkowych terminów, co bardzo mnie cieszy i jednocześnie daję świadomość z jak inteligentnymi ludźmi mam dane przebywać...

Martwią mnie tylko sprawki domowe, tatunio cos ostatnio na zdrowiu podupadł, nie dbanie o siebie zakończyło się pogotowiem...uparty człowiek, dorosły a czasem jak nieodpowiedzialne dziecko, dobrze, że mama trwa na posterunku...

Nic to...odłożę już "pióro", powoli się oddalę... 

...dla Ciebie zostawiam pozdrowienie.

noel   
sty 25 2006 poegzaminowo...
Komentarze (5)

Przyznaję, że z przedegzaminowym dramatyzowaniem przesadziłem...wszystko dobrze się skończyło, w efekcie w indeksie zacna czwórka widnieje...a na twarzy uśmiech, bo przy stanie mojej wiedzy to naprawdę bardzo dobrze. W ogóle sama atmosfera była całkiem dobra, sam pojawiłem się na univ znacznie przed czasem swojej odpytki, by wyśledzić pytania jakie już padły i w ogóle nastawianie ludzi....swojego niepokoju do końca nie pokazywałem, wręcz odwrotnie - dowcipkując starałem się rozluźnić atmosferę, przy ogólnym spięciu towarzyszy niedoli, nawet dobrze mi to wychodziło...(kawalarz taki ze mnie czasem) w trakcie samej odpowiedzi stres sam opadł...pozwalając na dość płynną odpowiedź. Teraz już śmiało mogę powiedzieć, że najgorsze mam już za sobą, pozostaje jeszcze jeden egzamin ale ten nie powoduje, ze targają mną negatywne emocje, tu jestem dobrze nastawiony - historia średniowieczna Polski, tu śmiało juz mogę wykazać się wiedzą, poza tym forma pisemnego zaliczenia nie powoduje takiego stresu jak wcześniejszy ustny egzamin, wiec dobrze usposobiony spokojnie mogę zasiąść do nauki i po cichu snuć już plany na ferie...

"Bo jest w piersiach człowieka taka dziwna moc, że z nadzieją słońca czeka, choć na ziemi noc"

noel   
sty 23 2006 egzaminowa pasja...
Komentarze (3)

Jutro położę głowę pod topór....egzamin....tyle, że to nie będzie szybkie cięcie kata-egzaminatora, raczej dłuższa tortura...przez nadmiar materiału, ilość wydarzeń, dat, postaci, pojęć, problemów...czuję się jak zapałka, która musi utrzymać kilka tomów encyklopedii, przy całej swoim uczuciu, podchodzeniu do historii z miłością, śmiało mogę powiedzieć, że już jej nie kocham, a ostateczne "rozstanie" podsumuje jutro moje żałosne wystąpienie przed wykładowcą, przy jego groźnym spojrzeniu, będę czuł się jak mała mysz, strzępek studenta...ale w tym mimo wszystko nieodgadniętym wzroku będę starał się znaleźć odrobinę politowania dla biednego, głupiutkiego, nienauczalnego żaka....staram się uczyć, lektury bardziej mniej niż więcej opanowane, podręcznik...tu w ogóle katastrofa...uczniak z liceum czy nawet gimnazjum pewnie wie więcej niż ja....beznadziejny, wypalony, zmęczony, całkiem rozmontowany....mimo to podejmuje dalej walkę o zatrzymanie w głowie chociaż części informacji, patrząc się w notatki i objadając kremem czekoladowym staram się przypominać studenta...w akademiku głośno, jakby na froncie zupełnie się nic nie działo, może sesja odwołana, a niemądry noel nic nie wie....dobrze czas zakończyć nędzne, do niczego nie prowadzące dywagowanie i zabrać się jeszcze za książki....przede mną kolejna nieprzespana noc...najsmutniejsze jest to, że i tak zabraknie mi czasu....tyle, że nie będę rozpaczał z powodu poprawki, bo to przecież nic strasznego...ale czas, który stracę...nie do odzyskania jest…

drogi Czytelniku, pomyśl jutro o noelu, wesprzyj go myślą, trzymaj kciuki....a postara się odwdzięczyć za to dobrym słowem...poza tym on to taki panikarz jest, nie byłby sobą gdyby nie zrobił z siebie cierpiętnika...po cichu liczy, że wszytko będzie dobrze...bo Wiesław Groźny, wcale taki straszny nie jest, pomoże kiedy słów zabraknie a myśli będą....ale fakt, że musi się jeszcze uczyć...więc zmyka...

noel