Archiwum grudzień 2005


gru 30 2005 poświątecznie....
Komentarze (2)

Sam nie wiem co robie jeszcze przy komputerze o tak późnej porze...właściwie to jeszcze kwadrans temu klepałem na klawiaturze notatki z podręcznika, to w ogóle stało się powodem, że pojawiłem się w akademiku, bo domowa leniwa atmosfera bardzo nie sprzyjała nauce...teraz akademik jest zupełnie inny, studenty wyjechali na święta, puste pokoje, puste korytarze, bez hałasu, śmiechu i rozmów....gdzieniegdzie tylko palą się światełka, co świadczy, że nie tylko ja zrezygnowałem z domowych pieleszy i zjawiłem się w miejscu studenckiej, naukowej krucjaty...bo właśnie rozpoczyna się, nabierając rozpędu okres krucjalny dla każdego żaka, coraz szybciej zbierają się burzowe chmurzyska sesji, ale cały ten szumny proces ma, dziwnie to zabrzmi, swoje plusy...teraz wiem i czuję, że studiuję...czas w bibliotekach, stron dziesiątki, siedzenie po nocach, podkrążone oczy i wisielczy humor....no z tym ostatnim to akurat troszkę przesadzam, a jestem dopiero na początku tych przedsesyjnych zmagań...

Święta...mmm...jak nie lubię pisać o nich w czasie przeszłym, bo już niestety skończyły się...z całą pewnością mogę powiedzieć, że dałem się ponieść i przedświątecznej zawierusze jak i świątecznej atmosferze...to Boże Narodzenie było inne niż poprzednie, jeszcze bardziej świąteczne, rodzinne i wyjątkowe i choinka wyglądała inaczej niż w latach poprzednich, bo Noel z siostrą się postarał i była prawdziwa, pachnąca i bez zbędnych, kiczowatych marketowych ozdób, tylko przyozdobiona naturalnie w orzechy, cukierki, jabłuszka, suszone plasterki pomarańczy i cytryny...piękna była...a pod nią Noel znalazł prezenty, bo bardzo grzeczny był a Mikołaj, czy tam Gwiazdor, czy inny Dziadek Mróz, o tym dobrze wiedział.....udało mi się odpocząć, na ciele i na duchu....tyle, że teraz pojawiają się uboczne efekty świątecznego lenistwa i obżarstwa...wysypiając się do południa nie śpię po nocach i objadam się do tego ciastkami, wszędzie takie . . . . . . . . okruszki:)

z całą pewnością były to udane święta...

Poświątecznym efektem jest snucie sylwestrowych planów, te wcześniejsze właściwie mi się rozsypały, nie będzie wspólnej z przyjaciółmi noworocznej biesiady, bo część rzadko widząc się z rodzicami, właśnie z nimi chce spędzić sylwestrowy wieczór, co sam doskonale rozumiem....sam właściwie teraz nie jestem w ogóle usposobiony ani specialnie mocno towarzysko ani imprezowo ani też alkoholowo, zrezygnowałem z innych propozycji i chyba zostanę w domu, co nie wpłynie negatywnie na moje samopoczucie...mówię chyba bo zawsze zostawiam margines na spontaniczne nic nie wiadomo...

zmykam i zostawiam pozdrowienie....

noel   
gru 21 2005 Wesołych Świąt...
Komentarze (7)

Czas tak szybko minął....już właściwie święta, jadę do domu, na podłodze wielki plecak, pełen materiałów i notatek, bo obok świątecznej będę miał naukowa atmosferze, to nie z własnego wyboru tylko konieczności...bo słuchać już dzwony, te szumnie tzw. Ostatnie… przed sesją...a Noel ma duże zaległości i setki stron do przeczytania i miliony faktów z przeszłości do zapamiętania...mam nadzieje tylko, że po zjawieniu się w domu, jeszcze przed samymi świętami, miedzy szałem trzepania dywanów i pomagania w kuchni uda mi się zaleźć ten potrzebny czas...

Święta Bożego Narodzenia to wspaniały czas…. wszystkim i każdemu z osobna przynosi coś wyjątkowego… to moment gdzie obok radosnego oczekiwania i gotowości na przyjęcie Bożego Syna można rozsiewać ziarno pokoju wśród bliskich...ale i nie tylko...

Życzę Wam Świąt wypełnionych radością i miłością, niosących spokój i odpoczynek, by każdy z nas miał na tyle ciepłe serce, że będzie mógł przyjąć nowo narodzoną miłość... Białych myśli, lekkich jak puch, niech Anioł przywieje z nieba, otoczy Was skrzydłem nadziei… własnego skrawka nieba, zadumy nad płomieniem świecy, filiżanki dobrej, pachnącej kawy, piękna poezji, muzyki, pogodnych świąt zimowych, odpoczynku, zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego co wokół, chwil roziskrzonych kolędą, śmiechem i wspomnieniami….


Wesołych Świąt!

 

noel   
gru 13 2005 Barry White w duecie z Noelem!!
Komentarze (8)

Chyba czekam juz na śnieg, hmm…chyba tak, bo czapkę już kupiłem, a której nie mam w zwyczaju nosić, to zdecydowanie czekam na śnieg, widział go ktoś już może, wie gdzie jest i kiedy się pojawi, bo wyglądając za okno to myślę, że nie zanosi się na rychłe jego zjawienie...marzy mi się piękna zima na święta, by jeszcze bardziej poczuć ten wyjątkowy nastrój, by wygłupiać się z śnieżkami i namówić przyjaciół na sanki...i by ciałem na ziemi odcisnąć śnieżnego anioła...chyba czekam juz na śnieg...

Dziś starosta roku chciał ustalać terminy egzaminów, aż mi się zimno zrobiło (bez śniegu za oknem) kiedy pomyślałem o ustnych zmaganiach z Wiesławem Groźnym...niech ktoś naciśnie na hamulec bezlitośnie pędzącemu czasowi!

Po nocnych zmaganiach praca napisana, skończyłem ja w poniedziałek rano, o 5.55...już jestem pełen obaw co do jej treści, liczę po cichu, ze profesor to jednak człowiek i może zdobędzie się na litość... ciemność widzę, oj widzę ciemność...

Humor mi dopisuje, co można byłoby śmiało powiedzieć o kimś, kto jeszcze przed chwilą, w czapce na głowie, pianką do golenia w ręku, śpiewał i tańczył (będąc sam w akademickim dorminorium) w rytm muzyki i głosu Barrego White! Huhh...dobrze, że nikt tego nie widział! (bo Noel to takie specyficzne poczucie humoru ma i bywa nieźle szurnięty…) Hmm… może złapie jeszcze za odkurzacz i posprzątam w rytm tej muzyki...

To tymczasem...i zdobądźcie się dziś też na chociaż chwile dzikich wygłupów!

 

noel   
gru 09 2005 ...
Komentarze (4)

tam gdzie jest dobrze....tam gdzie aksamitny spokój...

na weekend do domu...rozerwany między sterte kserówek do przeczytania a pisanie pracy...

heh...

noel   
gru 08 2005 kartka...
Komentarze (8)

Dostałem kartkę, nie mówiłbym o tym gdyby nie to, że jest to anonim...nie ma na niej podpisu, nawet po charakterze pisma nie mogę nic powiedzieć, a które zazwyczaj udaje mi się poprawnie określić czy rozszyfrować... Brakuje mi pomysłu na autora, raczej autorkę tej przesyłki...bo czytając...

"Kochać to ryzykować, że się nie będzie kochanym. Mieć nadzieję to ryzykować, że się będzie rozczarowanym. Ale ryzyko trzeba podejmować, bo największym ryzykiem w życiu jest nic nie ryzykować. Ten kto nie ryzykuje, nic nie robi, nic nie widzi, niczego nie posiada i niczym nie jest. Nie potrafi się uczyć, zmieniać, odczuwać, wzrastać, kochać i żyć."

....mogę śmiało tak powiedzieć...tylko kim ona jest....szumnie tzw. tajemnicza fanka?? Eee...takiego czegoś raczej nie kupię...to bez sensu, że dostaję wiadomość i nie wiem od kogo, bo ewidentnie ktoś chce mi coś przekazać, zasugerować...tyle, że ja mogę niewłaściwą osobę o to posądzić...no i mam chyba problem...

o rety....bez sensu...nie lubię tak....

 

noel