poświątecznie....
Komentarze: 2
Sam nie wiem co robie jeszcze przy komputerze o tak późnej porze...właściwie to jeszcze kwadrans temu klepałem na klawiaturze notatki z podręcznika, to w ogóle stało się powodem, że pojawiłem się w akademiku, bo domowa leniwa atmosfera bardzo nie sprzyjała nauce...teraz akademik jest zupełnie inny, studenty wyjechali na święta, puste pokoje, puste korytarze, bez hałasu, śmiechu i rozmów....gdzieniegdzie tylko palą się światełka, co świadczy, że nie tylko ja zrezygnowałem z domowych pieleszy i zjawiłem się w miejscu studenckiej, naukowej krucjaty...bo właśnie rozpoczyna się, nabierając rozpędu okres krucjalny dla każdego żaka, coraz szybciej zbierają się burzowe chmurzyska sesji, ale cały ten szumny proces ma, dziwnie to zabrzmi, swoje plusy...teraz wiem i czuję, że studiuję...czas w bibliotekach, stron dziesiątki, siedzenie po nocach, podkrążone oczy i wisielczy humor....no z tym ostatnim to akurat troszkę przesadzam, a jestem dopiero na początku tych przedsesyjnych zmagań...
Święta...mmm...jak nie lubię pisać o nich w czasie przeszłym, bo już niestety skończyły się...z całą pewnością mogę powiedzieć, że dałem się ponieść i przedświątecznej zawierusze jak i świątecznej atmosferze...to Boże Narodzenie było inne niż poprzednie, jeszcze bardziej świąteczne, rodzinne i wyjątkowe i choinka wyglądała inaczej niż w latach poprzednich, bo Noel z siostrą się postarał i była prawdziwa, pachnąca i bez zbędnych, kiczowatych marketowych ozdób, tylko przyozdobiona naturalnie w orzechy, cukierki, jabłuszka, suszone plasterki pomarańczy i cytryny...piękna była...a pod nią Noel znalazł prezenty, bo bardzo grzeczny był a Mikołaj, czy tam Gwiazdor, czy inny Dziadek Mróz, o tym dobrze wiedział.....udało mi się odpocząć, na ciele i na duchu....tyle, że teraz pojawiają się uboczne efekty świątecznego lenistwa i obżarstwa...wysypiając się do południa nie śpię po nocach i objadam się do tego ciastkami, wszędzie takie . . . . . . . . okruszki:)
z całą pewnością były to udane święta...
Poświątecznym efektem jest snucie sylwestrowych planów, te wcześniejsze właściwie mi się rozsypały, nie będzie wspólnej z przyjaciółmi noworocznej biesiady, bo część rzadko widząc się z rodzicami, właśnie z nimi chce spędzić sylwestrowy wieczór, co sam doskonale rozumiem....sam właściwie teraz nie jestem w ogóle usposobiony ani specialnie mocno towarzysko ani imprezowo ani też alkoholowo, zrezygnowałem z innych propozycji i chyba zostanę w domu, co nie wpłynie negatywnie na moje samopoczucie...mówię chyba bo zawsze zostawiam margines na spontaniczne nic nie wiadomo...
zmykam i zostawiam pozdrowienie....
P.S. Nie bój się egzaminów...choć te ustne to sa najgorsze z możliwych. Pozdro wielkie
Dodaj komentarz