Archiwum grudzień 2005, strona 1


gru 07 2005 imieniny Marcina...
Komentarze (3)

Przedwczoraj urodziny...wczoraj Mikołajki....dziś imieniny...trzy dni życzeniowo-prezentowe....myślałem, że tylko ja mam takie "szczęście" a tu okazuję się, że się myliłem...

Przyjrzałem się znaczeniu swojego imienia:

Marcin: to imię pochodzi z łaciny, a utworzone zostało od Marsa, boga wojny. Człowiek o tym imieniu posiada twórczy umysł, jest dobrym organizatorem, może być trybunem ludu, bowiem zdobywa wielki autorytet. Na dobro jego imienia pracuje także żona, dzieci oraz tradycja rodowa. Marcin jest oddany rodzinie, kocha żonę, dobrze wychowuje dzieci. Jest skromny, lubi spokój, przebywa wiele na łonie natury. Posiada skromną osobowość, ułożony charakter, może za bardzo zamknięty w sobie. Nie jest w stanie siła narzucać innym swojej woli. Udziela rad i pomocy materialnej innym...

hmm...a kiedyś chciałem się nazywać inaczej...eee...już nie chcę!! Marcin ma też duże poczucie humoru....rozbawi, rady też udzieli i dwie dyszki w miare możliwości pożyczy...

wszystkim Marcinom najlepsze imieninowe życzenia...

 

 

noel   
gru 06 2005 uśmiech....
Komentarze (6)

Wczoraj bezpowrotnie straciłem ...naście lat, niestety pojawiła się dwójka i zero...ale nie jest to powód do rozpaczy i zamknięcia się w ciemnym pokoju, raczej odwrotnie tyle, że dla dzieciństwa jestem już na dobre stracony....pojawiły się życzenia, uściski i upominki...i mój uśmiech od ucha do ucha...i wielkie dziękuje dla znajomych, przyjaciół i rodziny, tych obecnych fizycznie i dla tych gdzieś poza moim zasięgiem....za pamięć i miłe słowa....za życzenia, te zwykłe i szczere oraz  te bardziej wyszukane...to wszystko powoduje, że nie patrzy się na przybywające lata i chce się mieć urodziny codziennie albo chociaż raz miesiącu... Wczorajszy dzień w ogóle zaczął się z uśmiechem i tak się skończył, mam go jeszcze dziś, bo Mikołaj pamiętał i był, ale wieczorem schowam ten specjalny, wyjątkowy uśmiech…by mieć go tylko na specjalne okazję, żeby nie spowszedniał i był szczery i prawdziwy...bo tylko taki może pobudzić innych do radości....

Mimo, że Noel nie stał się dziś pomocnikiem Mikołaja , tak jak był nim rok temu, to dostał prezent...bo grzeczny chyba był ale do czego nie jest przekonany...bo czasami zasługuję na porządne lanie...ale brodaty pan, w czerwonym ubraniu, o rubasznym śmiechu jest bardzo wyrozumiały i przymknął chyba oko na noelowe przewinienia....

Po głowie snują się jakieś sylwestrowe plany, na razie nic konkretnego bo to w sumie nie zależy tak bardzo ode mnie, zazwyczaj efekt planowania był przedstawiany mi przez znajomych,  a ja posłusznie stawiałem się tylko na wyznaczone miejsce, co w sumie zawsze mi odpowiadało....i tak będzie chyba i w tym roku....

Na univ….hmm...stałem dziś długo w kolejce do szatni, ale pani mnie chyba lubi bo ominęła kilka osób chwytając za moją kurtkę...kawa w bufecie jest nadal ohydna, ale bardziej odgania senność niż inne te z coffyautomatów.....pan Władysław Bartoszewski dostał tytuł Doktora Honoris Causa,  a instytut psychologii obchodził trzydziestolecie...pani w dziekanacie nadal bardzo uprzejma....mój prof. dał nam prezent mikołajkowy i nie zrobił wykładu....w męskiej łazience na dole nie było mydła, skandal....w "kompleks ksero" kupiłem papierową teczkę-zieloną....nadal nie wiem czy Mistrz Wincenty tzw. Kadłubek pochodził z rodu Lisów, Łabędziów czy też z średniego rycerstwa....emm…...także dużo się dzieję, prawda?!

 ...tyle...

Słucham Norah Jones bo piosenka "Seven Years" od kilku dni już za mną chodziła....

...oho...ktoś zostawił pozdrowienie....czyżby Noel...mmm...tak to on...i uśmiech o taki ":D"

 

 

noel