uśmiech....
Komentarze: 6
Wczoraj bezpowrotnie straciłem ...naście lat, niestety pojawiła się dwójka i zero...ale nie jest to powód do rozpaczy i zamknięcia się w ciemnym pokoju, raczej odwrotnie tyle, że dla dzieciństwa jestem już na dobre stracony....pojawiły się życzenia, uściski i upominki...i mój uśmiech od ucha do ucha...i wielkie dziękuje dla znajomych, przyjaciół i rodziny, tych obecnych fizycznie i dla tych gdzieś poza moim zasięgiem....za pamięć i miłe słowa....za życzenia, te zwykłe i szczere oraz te bardziej wyszukane...to wszystko powoduje, że nie patrzy się na przybywające lata i chce się mieć urodziny codziennie albo chociaż raz miesiącu... Wczorajszy dzień w ogóle zaczął się z uśmiechem i tak się skończył, mam go jeszcze dziś, bo Mikołaj pamiętał i był, ale wieczorem schowam ten specjalny, wyjątkowy uśmiech…by mieć go tylko na specjalne okazję, żeby nie spowszedniał i był szczery i prawdziwy...bo tylko taki może pobudzić innych do radości....
Mimo, że Noel nie stał się dziś pomocnikiem Mikołaja , tak jak był nim rok temu, to dostał prezent...bo grzeczny chyba był ale do czego nie jest przekonany...bo czasami zasługuję na porządne lanie...ale brodaty pan, w czerwonym ubraniu, o rubasznym śmiechu jest bardzo wyrozumiały i przymknął chyba oko na noelowe przewinienia....
Po głowie snują się jakieś sylwestrowe plany, na razie nic konkretnego bo to w sumie nie zależy tak bardzo ode mnie, zazwyczaj efekt planowania był przedstawiany mi przez znajomych, a ja posłusznie stawiałem się tylko na wyznaczone miejsce, co w sumie zawsze mi odpowiadało....i tak będzie chyba i w tym roku....
Na univ….hmm...stałem dziś długo w kolejce do szatni, ale pani mnie chyba lubi bo ominęła kilka osób chwytając za moją kurtkę...kawa w bufecie jest nadal ohydna, ale bardziej odgania senność niż inne te z coffyautomatów.....pan Władysław Bartoszewski dostał tytuł Doktora Honoris Causa, a instytut psychologii obchodził trzydziestolecie...pani w dziekanacie nadal bardzo uprzejma....mój prof. dał nam prezent mikołajkowy i nie zrobił wykładu....w męskiej łazience na dole nie było mydła, skandal....w "kompleks ksero" kupiłem papierową teczkę-zieloną....nadal nie wiem czy Mistrz Wincenty tzw. Kadłubek pochodził z rodu Lisów, Łabędziów czy też z średniego rycerstwa....emm…...także dużo się dzieję, prawda?!
...tyle...
Słucham Norah Jones bo piosenka "Seven Years" od kilku dni już za mną chodziła....
...oho...ktoś zostawił pozdrowienie....czyżby Noel...mmm...tak to on...i uśmiech o taki ":D"
Pseudo wzięło się z zamiłowania do tych zwierzaków, sam mam 2 duże psy (wespół z brackim, ale ja im gotuje i dla nich kupuje jedzenie.
Pozdro raz jeszcze
Hehe. Mnie też to śmieszy, tymbardziej, że na tym samym uniwerku to samo studiujemy.
Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam młodszego kolegę
Dzięki za życzenia, moje składam Tobie z dziennym opóźnieniem i mam nadzieję że je przyjmiesz.
Sorki, ale sprawdziłem twój nr gg i zauważyłem ze jesteś moim imiennikiem, więc pewnie jutro obchodzisz imieniny jak ja co????
No nic serdecznie pozdrawiam.
P.S. Też już nie pamiętam z jakiego rodu pochodził Mistrz Wincenty Kadłubek ale swego czasu wiedziałem bo nawet na zaliczeniu miałem takie pytanie u p. dr na uniwerku.
Jeszcze raz pozdro.
Dodaj komentarz