Archiwum 19 maja 2005


maj 19 2005 nadal egzystuje!
Komentarze (5)

Maj...jak szybko! Tym co teraz piszę właściwie przypominam o sobie, daje znać, że jeszcze egzystuje. Zaniedbałem bloga, nawet nie pamiętam o czym pisałem w ostatniej notce i kiedy w ogóle pisałem, zaniedbałem tych, których interesowały treści, które tutaj umieszczam, tych, którzy komentowali moje notki. Pozostaje mi tylko przeprosić! To, że tak się stało nie jest wyłącznie moją winą, przyczyniła się znacznie do tego złośliwość rzeczy martwych, to że komputer nie funkcjonował, dłuższy okres bez dostępu do Internetu. W sumie to dziwne, że  tłumaczę się ale czuje taką potrzebę. Pisanie bloga sprawiało mi wielką frajdę, chcę do tego wrócić, nie jestem przekonany czy mi się to teraz uda ale naprawdę chciałbym! Będę próbował...

Od ostatniej notki naprawdę wiele się wydarzyło, wszystko popędziło do przodu, nie zaszły jednak jakieś wielkie, znaczące zmiany, które przewróciłyby moje życie do góry nogami. Kilka mniejszych rozdziałów z życia udało mi się zamknąć lecz ciągle otwierają się jakieś nowe nawet bardzo zaskakujące wątki (trochę zagadkowy jestem). Śmiało mogę mówić, że jestem nadal tą samą osobą, zresztą nie minęły przecież stulecia:) jednak to że straciłem kontakt z tym co się tu (blogi.pl) dzieje, powoduje, że mam takie lekkie odczucie.

Okres mojej nieobecności był jednak znaczący, boli mnie to bardzo....o tylu sprawach chciałem pisać, dzielić się swoimi refleksjami, odczuciami, przede wszystkim bólem po śmierci Jana Pawła II...a także poczuciem iskierki nadziei jakie zapaliło się we mnie po wyborze Benedykta XVI na nowego papieża...tyle spraw, miliony myśli, które teraz nie utrwalone w tym swoistym dla mnie „archiwum”, umknęły mojej pamięci...wydawać się może bezpowrotnie....

Teraz całe moje jestestwo obraca się wokół szumnego słowa -sesja-, zbliżające się egzaminy pochłonęły cały wolny czas (nawet obiecanego listu nie jestem w stanie wysłać...przepraszam), dosłownie wszystko,  teraz nawet na kolokwialne „co jest” odpowiedziałbym „sesja”. Myślę, że wynika to po prostu z tego, że jestem dopiero na pierwszym roku i tegoroczne egzaminy to dla mnie debiut, coś nowego, nie znanego z autopsji tylko z „legend i mitów” stwarzanych i opowiadanych przez starszych studentów. Nie wpadam w panikę, odczuwam po prostu zwykły, normalny niepokój! Martwię się...Modlę się żeby wszystko poszło dobrze!

Postaram się nadrobić zaległości i przeczytać zakolegowane blogi, sprawdzić co działo się u Was i co teraz słychać, spróbuje pozostawić po sobie komentarz.

Życzę Wam (i sobie także) powodzenia, sił i wytrwałości....damy radę!!

Pozdrawiam.

 

 

noel