Komentarze (3)
Dni mijają strasznie szybko, czas pędzi okropnie, jak rozpędzony pociąg, który nie może się zatrzymać i nie pozwala wysiąść na żadnej ze stacji. Wszystko gna do przodu, trudno złapać oddech, chociaż na pięć minut uciec od tego...krzyk nie daje żadnych rezultatów....trudno się w tym harmidrze odnajduję, odrobinę spokoju o nic więcej nie proszę!! Opadam z sił, przede mną mnóstwo pracy, nie mogę zebrać się w sobie do żadnego konkretnego działania. Ostatnio nie udaję mi się nic doprowadzić do końca...marazm??!! Jest na to jakieś skuteczne lekarstwo (ale którego nie trzeba sobie wstrzykiwać ani itp.) Muszę się też troszeczkę „odchamić” kulturalnie, może jakieś wystawa, muzeum, kino??!! no tak ale kiedy ja na to znajdę czas, sesja już dobija się do drzwi, niedługo zacznie włazić oknem...buhuhuhu:( no nic...muszę się zebrać w sobie...a na „odchanienie” pozostaje mi na razie muzyka...dziś jest dobry moment na słuchanie mojego wirtuoza ciszy, Beethovena!
Dziś widziałem słońce, nie czułem go ale wiedziałem...wiosna już blisko...?? Ja nadal czekam na śnieg, gdzież on jest...grrrrrrrr