komisja śledcza z XIII wieku
Komentarze: 3
Dość wnikliwie obserwując polską scenę polityczną i toworzyszące jej tzw. grube afery i zwiazane z nimi komisje, ich obrady i metody śledcze, zastanawiałem się jak cały ten dziwaczny proces możnaby przyspieszyć zyskująć dość klarowne spojrzenie na ciemne sprawki naszych plityków, aferzystów i nie tylko...przypomniała mi się książka, którą kiedyś czytałem...dawno bo autora nie pamiętam:) opisywała ona dość nietypowe metowy uzyskiwania prawdy, ale na pewno bardzo skutecznne...nosiła całkiem szumny tytuł: "Sposoby tortur w średniowieczu" i oto co zapamiętałem....
Tortur nie stosowano na dzieciach poniżej 14 roku życia i starcach powyżej 60, kobietach ciężarnych i chorych psychicznie.(no! to trochę zawęża się grono uczestników) Zazwyczaj nie torturowano szlachciców, duchownych, wysokich urzędników i ludzi wykształconych, chyba że chodziło o przestępstwa polityczne. Już wtedy "prominenci" upominali się o wszelkie przywileje jak teraz! Utkwiły mi w głowie także ówczesne "metody śledcze"...
Żelazna dziewica [norymberska dziewica] - to taka skrzynia o kształcie i rozmiarach człowieka, której wnętrze wyłożone było kolcami. Wewnątrz zamykano człowieka. Ostrza ułożone były w taki sposób, że kaleczyły ważne narządy wewnętrzne lecz nie powodowały śmierci:)) no bo jak...za szybko! trzeba jeszcze usłyszęc przyznamie nie do winny i nazwizka powiązanych z aferą! W podłodze znajdowały się często dziury umożliwiające odpływ krwi.. Inny przykład...
śruba na kciuki - śruba działała jak imadło. Kciuki wsadzano pod metalową sztabę, którą następnie przykręcano zgniatając paznokcie. (aaałłłććć) to już było jest okrutne! (zwłaszcza po wizycie u kosmetyczki), dalej...trzewik - nogę więźnia wkładano między dwa kawałki drewna, a następnie kat wbijał klinowate drewienka , przez co wykrzywiał/łamał nogę ofiary (ugh...emmm lepierej może to podarować) Na najbardziej opornych czekał tzw. tron dziewiczy [konfesjonał/ krzesło czarownic/ krzesło inkwizytorskie] - krzesło nabijane drewnianymi lub metalowymi kolcami. Gdy kolce były metalowe, dodatkowego cierpienia dodawało rozgrzewanie ich umieszczonym w konstrukcji palnikiem. Uchwyty unieruchamiały kończyny więźniów. Jakby to było jeszcze zbyt przyjemne, ofiarę przypalano, chłostano lub szarpano kleszczami....
Tak powinny wyglądać metody śledcze:) już widze Leszka Millera na takim krzesełku! Wsypałby i swoją teściową:) Rzeczywistość prawna wyglądałaby zupełnie inaczej...hehe no tak tyle, że mamy XXI wiek, a nie ciemne wieki średnie:( a szkoda troszkę....pewne sprawy mogły się w ogóle nie zmieniać:D
Dodaj komentarz