Archiwum 05 listopada 2005


lis 05 2005 pusty wieczór...puste dni...
Komentarze (6)

Zostałem na weekend w akademiku.... mieszane uczucia, rok temu zrobiłem tak tylko raz.... nie umiem tego wytłumaczyć ale ciągle w głowie mam myśl o powrocie do domu, żeby wskoczyć w busa i za godzinę tam być, chociaż na jeden dzień.... wiem, że nie mogę teraz tego zrobić bo w poniedziałek czeka mnie koło, a będąc w domu z nauki nic konkretnego nie wyjdzie... stąd musze tu być... nie sądzę, że chodzi o tęsknotę, to coś innego... coś w rodzaju odpoczynku, azylu od spraw akademickich, od rzeszy ludzi z korytarza... musze mięć chwile oddechu od uniwerku.... zawsze tak było i chyba bez niej będę się trochę dusił... tak to wytłumaczę.... no i w końcu to dom... rodzice, piesek... swój pokój i łóżko i ulubiony klimat w półmroku małej lampki i dźwiękach ulubionej muzyki.... ahhh i musze tu jeszcze dodać, bo nie byłbym sobą, to domowe, fantastyczne jedzenie i uśmiech mamy kiedy mówię jak mi go brakuje!

Dlatego chciałbym być teraz w domu.... bo akademik przez weekend to inne miejsce, głośne i brudniejsze…. często pojawiały się prośby, żebym został, nie wracał do domu, ale jak już jestem to nie wiedzę specjalnej różnicy w częstości spotykania się… raczej tylko bierność i niezbyt mocne naleganie na jakieś wspólne wyjście, tak jakby mnie jednak nie było… bez sensu to wszystko… pojawia się jakaś głupia złość, na samego siebie ale nie tylko…bo chyba muszę jednak krzyczeć i machać usilnie rękami, dawać to zrozumienia, że jestem… tak po prostu…

kolejny pusty wieczór… a znajomi gdzieś się fajnie bawią…

zaczynam stać w miejscu i bardziej pogłębiać własną beznadziejność… nic nie robić żeby cokolwiek zmienić, bo po co…robić to chociażby dla samego siebie… nie ma już na to chęci… tak po prostu….

 

noel