Najnowsze wpisy, strona 2


wrz 03 2006 wrześniowy, (nie)ciewawie spędzany czas......
Komentarze (4)

Wrzesień...hmm, tylko się cieszyć...no ale u mnie wakacji ciąg dalszy...chociaż przez głowę, czasami prześlizgnie się już myśl o nowym roku akademickim i sprawkach do załatwienia z nim związanych. Przede mną trzeci rok, ale to chyba jeszcze nie z górki, może i dobrze bo potem już nieodwracalnie będzie się dorosłym - praca...chyba rodzina...straszne to wszystko, ale na razie nie ma co sobie tym psuć humoru. I taki jestem sobie dalej beztroski, dni mijają na mało wyszukanych czynnościach, od nic nie robienia po sumiennie wykonywane obowiązki domowe, od całego dnia z książką przed nosem po całodniowy, rowerowy wypad...od sennego wieczoru przez tv po miłą imprezowo-alkoholowo-towarzyską biesiadę...czyli właściwie cały pakiet wakacyjnych czynności. Tylko szkoda, że pogoda przestała już dopisywać i na nic fajnego w plenerze nie pozwala.

Wczoraj z wieczora, regenerując siły po piątkowej, nieco przesadzonej imprezie, nie mając ochoty na żadne wyjście, zajrzałem na czata. W moim wypadku to bardzo zjawiskowe, nie robiłem tego od głębokiego liceum. Najpierw jakiś wymyślny nick, efekt burzliwej pracy umysłu i logowanie. W sumie nie musiałem długo czekać aż ktoś mnie sam zaczepi. I to co mnie zawsze najbardziej śmieszyło, standardowy zestaw pytań na początek...ile, skąd, jak, itp.?, Po tym przesłuchaniu, jeśli odpowiedzi są w miarę satysfakcjonujące następuję odsłona druga, temat rozmowy do bliższego poznania...tych może pojawić się wiele, w zależności od tego jaki charakter/osobowość znajduję się po drugiej stronie, haaa i w zależności w jakim pokoju czatowym aktualnie się znajduje...w każdym razie bawiłem sie setnie, czasem dając upust wybujałej wyobraźni, a czasem pozwalając sobie na chwile szczerości na taką licząc...co z tego wynikło, to zatrzymam dla siebie.

Obawiam się teraz, że mi się to spodobało...heeee

noel   
sie 21 2006 koniec pracy, no wreszcie...
Komentarze (1)

Dawno mnie nie było, zarobiony byłem, no powiedzmy...;)

Wczoraj minął ostatni dzień pracy, więc jednym słowem wakacji ciąg dalszy. Planów na wrześniowe dni na razie brak, ale to tylko kwestia czasu, wystarczy, że bliscy znajomi wrócą z emigracji zagranicznej, a pomysłów będzie pod dostatkiem. Wracam już do swoich ulubionych zajęć, czyli błogiego, beztroskiego nic nie robienia. Odpocząć też przede wszystkim muszę, bo przepracowany miesiąc zużył mnóstwo energii, teraz czuję się jak dziurawa dętka bez powietrza, wypełnie wypompowany. Jeśli pogoda pozwali, na co na razie skromnie się zanosi, powyleguję się na plaży, mniej głośnej, hałaśliwej, tłocznej, turysty już powoli wracają do domów, zostają niedobitki i najbardziej pogodoodporni, ale spokojnie i ich się pozbędziemy:)

Sierpień oprócz intensywnej „;)”pracy minął bez szczególnych wydarzeń, nic ciekawego się nie działo, obeszło się bez jakiś wyjątkowych podniet i towarzysko po staremu...ale spokojnie, do końca sezonu jeszcze trochę czasu, nadrobimy, nadrobimy... Mam okropną ochotę wybrać się na imprezę, tego też mi brakowało, ale tak bywa jak czasu i sił nie zbywa, wiec z wieczora przy weekendzie spotykamy się w lokalu, bądź koniecznie...

Tymczasem zostawiam pozdrowienie…

noel   
sie 04 2006 pracowity leń...:))
Komentarze (7)

Lipiec minął mi na  beztrosce, co nie mogło trwać kolejne dwa miesiące, w mniemaniu moich rodziców, bo dla mnie jak najbardziej…musiałem w końcu zebrać się w sobie i zająć się czymś co przyniesie jakieś finansowe profity; poszukiwania pracy w moim wydaniu ograniczyły się do prasy i internetu, a w czasie do jednego popołudnia, i tak nieźle, yyy tak myślę…nie zmartwiła mnie mocno skromność ofert,  gdzie mógłbym spełnić wymagania…wiadome jest też, że po tak wielkiej fali emigracji zarobkowej na zachód, pojawiło się mnóstwo możliwości, no ale nie będziemy gonić za byle jaką pracą, szkoda czasu i sił, więc skutecznie przez jakiś czas unikając ponownych poszukiwań, liczyłem, że minie słuszna część sierpnia…ale nie,  praca sama mnie znalazła, podrzucona przez kumpla podczas jednego z wypadów do Krynicy M., a że zajęcie znośne, choć na dłuższą metę męczące, podjąłem się go po chwili namysłu, skuszony finansowo przez przyszłego szefa…i tak pracuje sobie…co robie, heee nie powiem, ale powiedzmy, że to sama słodycz!

 

Przez to czasu mi brakuje, co mnie smuci najbardziej, no ale pocieszająca myśl o wolnym wrześniu i zaplanowanych już rozrywkach, podtrzymuje we mnie płomień optymizmu.

 

Nooo to tyle, skromnie…typowe…

 

Pozdrowienia

 

Zaraz, a gdzie podziało się "my window for life", czyżby szablon się popsuł?! Pewnie komuś się spodobało i mi je zabrał! <niepocieszony>

noel   
lip 24 2006 beztroska w noela wykonaniu
Komentarze (4)

Genialna pogoda, nieskalanie czyste niebo, plaża, przyjemnie ciepła woda, dobra ksiązka…nieskromna opalenizna i włosy bardziej blond od słońca, na twarzy szeroki uśmiech…a wieczorem w towarzystwie, przy dobrej muzyce, humor zdecydowanie weselszy.

 

Wakacji ciąg dalszy…czyli cieszę się razem z Wami:)

 

Skromnie...taki jestem beztroski:)

noel   
lip 10 2006 są różne zbocznia...
Komentarze (3)

Poznańskie wakacje zdają się nie kończyć, nadal przebywam sobie w wielkopolskim, stołecznym mieście, ale pojawił się już konkretny termin powrotu w domowe progi, no ale jak na razie jeszcze jakiś czas sobie u rodzinki pobędę.

Słońce na niebie staje się powoli dokuczliwe, a pojawiające się sporadycznie, wieczorne burze tylko straszą deszczem, ten już mógłbym odrobinę spaść, tak niewiele chociaż, bo nam jeszcze lasy zapłoną.

Przeglądając wiadomości w necie, przeczytałem o pomyśle na nową telewizję, mającą służyć odkłamywaniu historii – tvp historia, co w efekcie spowodowało u mnie uśmiech na twarzy, nie dlatego, że jestem „prawie jak historyk” i mogło to być coś dla mnie, tylko dlatego, że zastanawiam się co pomysłodawcy mają na myśli mówiąc o zakłamanej historii, i jaka grupa ludzi, szumnie powiedzmy specjalistów, będzie decydować jaka historia jest „prawdziwa”, i czy na pewno będą to sami historycy. Ciekawe, zobaczymy co z tego będzie. Sam z resztą nie podniecam się historią współczesną i zostawiam ją w spokoju dla tych którzy lubują się w teczkach, konfidentach, itp. Mam, przyznaję niewłaściwy, lekceważący stosunek, ale to z faktu zniesmaczenia tym co się ostatnio, i właściwie nadal dzieje, co media tak często podkreślają, nie umiałbym się zajmować historią która jest ciągle żywa, wolę czytać jak to dzielnie Polacy machali szabelkami pod Chocimiem i ile nałożnic mieli tureccy wezyrowie…Bo tak właściwie jest łatwiej…do czego też się przyznaję.

 

Tylko historia mi w głowie, raaany muszę udać się na jakiś odwyk, bo za niedługo do każdej rozmowy będę dorzucał pare faktów i ciekawostek z przeszłości, co już mi się powoli zdarza. Ehhhh…co zrobić, są w końcu różne zboczenia:)

 

Zmykam już od komputera, do ogrodu na słońce, poczytać co nieco…yyy, no dobra to nie musi być historia, oprócz dwóch książek historycznopodobnych mam jeszcze kryminał „Klub Dantego” i chętnie  przerzuce wzrokiem po stronach.

 

Pozdrowienia masz ode mnie:)

noel