paź 13 2005

wyścig gryzonii...


Komentarze: 2

Życie akademickie nabrało rozpędu...już całkiem zostałem wciągnięty w tok zajęć i obowiązków, które spadają na każdego sumiennego i porządnego studenta, bo przecież drugi rok to już nie piaskownica i trzeba się ładnie uczyć i przygotowywać, bo straszą sesją......w sumie to kiepski ze mnie obowiązkowy student i w nadgorliwości nie odbiegam mocno od normy… także pozwalam sobie często na ulubione lenistwo i nadaje sens mojemu szaremu życiu w trochę inny sposób...też mocno nie odbiegający od standardów....hehe brzmi to trochę podejrzanie...ale spokojnie....taka tylko gra pozorów...za grzeczny jestem żeby rozrabiać tak na całego po studencku...

Całkiem dobrze czuję się w jednym pokoju z nowym współlokatorem, zupełnie niegroźny...za to szukając nieprzesadnych wrażeń często udaję się do swojej dawnej kwatery, którą także i w tym roku zajmuje mój poprzedni współwspacz, tam witany z uśmiechem, mimo panującego chaosu, fajnie się czuje....nawet pojawiła się propozycja ponownego wspólnego zamieszkania...ale emmm...nic z tego nie wyjdzie...bo mój wynik sesji na tym ucierpi...

Wszytko układa się pozytywnie, bez rewelacji i kolosalnych sukcesów....pomału idzie na przód tyle, że drobnymi krokami...bo tak jest bezpieczniej i pewniej...w wyścigu szczurów, a ten i na studiach ma duże rozmiary, szybko dostaje zadyszki i odpadam....ale nie sądzę, żebym bardzo mocno z tego powodu cierpiał...

Wykłady z nowym ciałem profesorskim doszczętnie wywracają moje dotychczasowe wyobrażenie na wiele problemów z wczesnej historii Polski i nie tylko, tak że dochodzę do, jakże słusznego, wniosku że szkolne podręczniki trzeba w większości pisać na nowo....hmmm....może będę na tyle kiedyś kompetentny, żeby zrobić coś w tym kierunku....tymczasem musze myśleć już o pracy semestralnej, bo już rzucono hasło do pisania.... szczury ruszyły z impetem.. szturmując bibliotekę, porywając, zdaje się bezpowrotnie, wszystkie potrzebne i niezbędne książki....

Hmm…ale kim, tudzież czym tak naprawdę jest owy szczur..?? Jak można go zdefiniować... myślę nad taką… Szczur-człowiek, mimo wszystko, który zgubił swą osobowość, zdobywa pewnego rodzaju doskonałość, ułatwiającą mu zanurzenie się w wirze działań i własnych interesów.  Nie ma żadnych zahamowań, żadnych trudności z sobą samym i z nieskończonością myślenia o własnej korzyści, wygładzony jak kamień w wodzie, wytarty jak banknot przechodzący z rąk do rąk….bezwzględny i drapieżny…nie widzący i nie rozumiejący prawdy, tylko kłamstwo, którym z wrodzoną, doskonałą, destrukcyjną propagandą jest w stanie tylko niszczyć… kaleczyc i tratować na swej drodze….na torze, na końcu, którego trudno jest dostrzeć słowo „meta”….    

....bo mowa tu o  wyścigu tak na dobrą sprawę  pozbawionym trofeum i miana zwyciężcy….

 

A zjawisko samo w sobie jest przykre do oglądania…a jeszcze bardziej, gdy dotyka ciebie, kiedy sam starasz się być ponad tym…uciekać….ale czy właściwie można od tego uciec....

 

 

 

noel   
Dotyk_Anioła
14 października 2005, 22:30
A przecież nasz kochany Noel się sumiennie uczy i jestem pewna, że przez wszystkie egzaminy ładnie przebrnie :) A taką współspaczką to też chciałabym kiedyś być i zobaczyć jak to jest żyć z kimś praktycznie cały czas... To musi być szalenie interesujące... Co do szczurów to się zgadzam w 100% - zresztą Ty wiesz o co chodzi... Po trupach do celu nie chadzam...
13 października 2005, 22:19
A mogę skomentować tak: :D

Dodaj komentarz