lut 05 2006

w Poznaniu...


Komentarze: 4

Kilka godzin jazdy pociągiem i na miejscu, ponownie mam dane przebywać u rodziny w Poznaniu, podroż dosyć znośna, mimo, ze towarzystwo z przedziału strasznie niemrawe, nikt nie chciał zamienić ze sobą ani słowa, rozumiem ze się ludziska nasłuchali o różnych negatywnych aspektach podróżowania pkp ale żeby zaraz siedzieć i bezgranicznie milczeć, wpatrując się bezmyślnie w jeden punkt, o nie, sam tak nie potrafiąc przygotowałem sobie lekturę i ulubioną muzykę do słuchania, także czas w pociągu szybko minął....

Cieszę się ze spotkania z rodzinką, niewiele czasu w roku spędzamy ze sobą…tyle, że ledwo pojawiając się na miejscu, już siedziałem z moja małą siostrzenica malując farbkami, rysują, wygłupiając się….ucieszyła się na widok wujka…dobrze wie ze z niego też jest jeszcze mały chłopczyk, który umie się bawić i wykazywać wyobraźnią…na pewno nie będę narzekał na nudę…

Jeszcze bardziej cieszę się na inne spotkanie, mam tylko ogromna nadzieję, że uda się je zrealizować…

Spróbuję teraz zasnąć w nowym, innym łóżku…bo jutro z siostrzenicą czeka mnie pełna psot i zabawy niedziela…

Pozdrawiam

noel   
poza_czasem
05 lutego 2006, 10:31
Ja pociągi bardzo lubię. Wszystko może się w nich wydarzyć. Jeżdzę nimi dość często od dobrych 8-miu ,czy 9-ciu lat na trasie Poznań-Wągrowiec :]
Witaj na moich śmieciach :]
05 lutego 2006, 10:23
Bardzo lubię małe dzieci, ale jest mi ich żal. Z jednego prostego powodu - nie wiedzą jeszcze, co je czeka..
Czyżby talent artystyczny i pociąg do farb?:)
Pozdrawiam.
Dotyk_Anioła
05 lutego 2006, 07:38
Ja też się cieszę... I zrobię wszystko, zresztą wiesz...
05 lutego 2006, 01:26
Heh, a co czytałeś w pociągu, no przyznaj się. Prawda, małe dzieci odmładzają ludzi, nawet takich młodych jak my. Wyobraźnia...dobra rzecz. No nic, życzę Ci miłych ferii i \"psot\" z siostrzenicą.

Dodaj komentarz