Archiwum wrzesień 2006


wrz 19 2006 głupotki takie...
Komentarze (4)

Raany jak czas leci, zupełnie nie mam poczucia jego upływu, może po trosze dlatego, że dni są podobne do siebie...Październik zbliża się wielkimi krokami i przy tym głośno tupie bo spać nie daje, i tak siedzę po nocach przy lampce i lekturze, a potem rano przesypiam moment wyspania...ale co się dziwić, tak to jest jak ma się za dużo wolnego czasu nie wie tak naprawdę co z tym nadmiarem zrobić. Staram się też nieco aktywniej spędzać wolne chwile, jak na razie intensywnie skupiam się na rowerze, i basen juz po głowie chodzi, no ale to juz w roku akademickim...co z tego będzie, hmmm sie okaże! Tymczasem przesiadując w domu, skupiam sie na lekturze, i tu sie nieco zakopałem, bo czytam cztery ksiązki na raz, co cóż sa różne zboczenia ale w tym wypadku to jest raczej niegroźne.

W koncy znajomi powrócili z zagranicznych emigracji zarobkowych i nareszcie udaje nam spotykać się, i juz nie jedna wspólna biesiada zaplanowana, co mnie cieszy jak nigdy, bo steskniłem się za nimi okropnie! Tymczasem muszę znikać, bo mama mnie do marketu wygania, ehhh nie ma jak w domu...

Pozdrowienia

noel   
wrz 11 2006 nowe okno na świat
Komentarze (4)

W końcu naprawiłem szablon, przy niewielkiej, jakże wydatnej pomocy...może być? Niewiele się zmienił, ale jednak...mnie się podoba to moje nowe okno na świat!

noel   
wrz 11 2006 myśl...
Komentarze (3)

"Myślę, że życie dzieli się na straszne i żałosne. To są dwie kategorie. Straszne to, no nie wiem, śmiertelne przypadki, niewidomi, kalectwo. Nie wiem jak sobie ludzie dają z tym radem radę, to zadziwiające. A żałosne są życia wszystkich pozostałych. Więc jeżeli jesteś żałosny, powinieneś być wdzięczny losowi, że jesteś żałosny, bo być żałosnym to wielkie szczęście." Woody Allen

Hmm...??

To dobrze, że jestem w tej drugiej kategorii...

noel   
wrz 03 2006 wrześniowy, (nie)ciewawie spędzany czas......
Komentarze (4)

Wrzesień...hmm, tylko się cieszyć...no ale u mnie wakacji ciąg dalszy...chociaż przez głowę, czasami prześlizgnie się już myśl o nowym roku akademickim i sprawkach do załatwienia z nim związanych. Przede mną trzeci rok, ale to chyba jeszcze nie z górki, może i dobrze bo potem już nieodwracalnie będzie się dorosłym - praca...chyba rodzina...straszne to wszystko, ale na razie nie ma co sobie tym psuć humoru. I taki jestem sobie dalej beztroski, dni mijają na mało wyszukanych czynnościach, od nic nie robienia po sumiennie wykonywane obowiązki domowe, od całego dnia z książką przed nosem po całodniowy, rowerowy wypad...od sennego wieczoru przez tv po miłą imprezowo-alkoholowo-towarzyską biesiadę...czyli właściwie cały pakiet wakacyjnych czynności. Tylko szkoda, że pogoda przestała już dopisywać i na nic fajnego w plenerze nie pozwala.

Wczoraj z wieczora, regenerując siły po piątkowej, nieco przesadzonej imprezie, nie mając ochoty na żadne wyjście, zajrzałem na czata. W moim wypadku to bardzo zjawiskowe, nie robiłem tego od głębokiego liceum. Najpierw jakiś wymyślny nick, efekt burzliwej pracy umysłu i logowanie. W sumie nie musiałem długo czekać aż ktoś mnie sam zaczepi. I to co mnie zawsze najbardziej śmieszyło, standardowy zestaw pytań na początek...ile, skąd, jak, itp.?, Po tym przesłuchaniu, jeśli odpowiedzi są w miarę satysfakcjonujące następuję odsłona druga, temat rozmowy do bliższego poznania...tych może pojawić się wiele, w zależności od tego jaki charakter/osobowość znajduję się po drugiej stronie, haaa i w zależności w jakim pokoju czatowym aktualnie się znajduje...w każdym razie bawiłem sie setnie, czasem dając upust wybujałej wyobraźni, a czasem pozwalając sobie na chwile szczerości na taką licząc...co z tego wynikło, to zatrzymam dla siebie.

Obawiam się teraz, że mi się to spodobało...heeee

noel